img S03         No cóż, moje bezpośrednie z Junakiem doświadczenia nie są bardzo rozległe - ot, testujemy się wzajemnie już trochę lat. Tym niemniej może moje wnioski zgromadzone w tym czasie komuś się przydadzą, mimo iż starym junakowym "wyjadaczom" mogą się wydać banalne.
Zaczynając zabawę z Junakiem miałem do dyspozycji świeżo zakupiony "materiał na motocykl", prawie żadnej dokumentacji, no i cały mój bagaż doświadczeń z dotychczasowego motocyklowo-warsztatowego życia. Do tego miesiąc czasu na doprowadzenie motoru do stanu używalności (wyszło półtora). Stąd do niektórych tematów wracać musiałem wielokrotnie z powodu żenującej junakowej niewiedzy a niektórych "wynalazków" dokonałem niejako wtórnie, po jakimś czasie ze zdziwieniem stwierdzając, że konstruktorzy poszli w podobnym kierunku w modernizacjach...
Spostrzeżenia i wnioski zgromadzone w czasie tych dłubanin są zgrupowane wedle zespołów, których dotyczą (w lewo patrz). Wnioski te zresztą bedą się z biegiem czasu i nowych doświadczeń zmieniać i rozszerzać, warto więc chyba będzie częściej do Warsztatu zaglądać...

        Do tego dodać muszę wniosek natury ogólnej, który z czasem coraz bardziej mi się potwierdza, że Junak wbrew wszelkim pozorom nie znosi improwizacji, jak na motor z "angielskim duchem" przystało. Każde nieprzemyślane odstępstwo od oryginalnej koncepcji zwykle mści się predzej czy później... Należy bowiem pamiętać, iż jakkolwiek Junaka konstruowano przed półwieczem to jego konstruktorzy wiedzą teoretyczną i doświadczeniem łącznie przewyższali nie tylko dzisiejszego mechanika-amatora ale i przeciętnego inżyniera... a nawet większość inżynierów... a nawet profesorów...
Zanim więc ktoś zacznie "poprawiać starych mistrzów" lepiej aby na wstępie zrobił rzetelny rachunek zysków i strat i upewnił się czy aby wie co zamierza osiągnąć i czy rzeczywiście tego potrzebuje. Dedykuję to zwłaszcza tym, którzy ulegają manii przybliżenia parametrów Janka do maszyn kilkadziesiąt lat młodszych - jakkolwiek nie jest to niemożliwe to jest to cokolwiek ślepa uliczka by nie rzec pomyłka - tzw. Ameryki tu raczej odkryć się nie da, bo już została odkryta dawno temu a oryginalny silnik Junaka relatywnie jest wiecej wart niż silnik z współczesnej masowej produkcji nawet jeśli dziś jeszcze nie przelicza się to na pieniądze...
Efekt końcowy to przeważnie już nie Junak tylko mniej lub bardziej udana hybryda, bezwartościowa nie tylko z historycznego ale niestety także technicznego punktu widzenia.
Świadomy weteraniarz osiągami interesuje się tylko o tyle, o ile odbiegają od nominalnych, nikt przy zdrowych zmysłach nie próbuje klasyfikować zabytkowych pojazdów pod kątem mocy, prędkości czy... zużycia paliwa. Pod tym względem zresztą Junak stawia nas w dosyć luksusowej sytuacji względem innych weteranów. Kto wszedł w "magiczny krąg Junaka" ten stał się weteraniarzem, choćby mimo woli i wiedzy a uświadomienie sobie tego jest już tylko kwestią czasu, oby nie kosztowało zbyt wiele czasu, pieniędzy i zmarnowanych ambicji.

W żadnym natomiast wypadku i to muszę podkreślić, przerabianie junaczych mechanizmów nie jest metodą naprawczą dla usunięcia ich niesprawności. Jeśli coś się zespuło to się to naprawia lub dorabia według oryginału i to wcale nie tylko z dbałości o "poprawność historyczną" ale żeby spokojnie jeździć, w mechanice Junaka występuje ledwie kilka wyjątków od tej reguły...
Ilość "patentów" jakie spotkałem już w Junakach przyprawia o zawrót głowy ale na palcach jednej ręki można by zliczyć te, które rzeczywiście stanowią jakieś usprawnienie - to właśnie te pozostałe wyrabiają od lat Junakowi opinię "awaryjnego" motocykla... będąc najczęściej skutkiem niezrozumienia zasad działania jego wnętrzności.
Uruchomić bowiem Junaka to nie to samo co doprowadzić go do względnej stabilności na większych przebiegach - złożony byle jak i z byle czego bedzie jeździł, także "fantazyjnie pokombinowany" da się uruchomić i nawet może się zdarzyć, że będzie miał lepsze osiągi, rzecz jednak w tym by to szczęście trwało dłużej niż kilka-kilkanaście tysięcy km... Jak powiedziałem, rzadko "patenty" mają jakiekolwiek uzasadnienie techniczne a już prawie nigdy nie można ich nazwać sprawdzonymi zaś stopień "poprawności technicznej" nie dorównuje potwierdzonym na przestrzeni setek tysiecy kilometrow w prawie 100tys egzemplarzy rozwiązaniom oryginalnym opracowanym przez fachowców.
Stąd niezmiennie wprawia mnie w osłupienie łatwowierność, z jaką nie tylko początkujący Junakowcy ulegają podszeptom "patenciarzy" fundując sobie pewne kłopoty. Junak to nie klocki Lego - nie da sie przez pozamienianie kółek miejscami z łódki zrobić traktora. A tu nie dość, że ciągle powracają echem najbardziej absurdalne mity i teorie narosłe przez pół wieku to ciągle powstają nowe... A szkoda, bo byłby już czas i są po temu warunki, żeby "odrzucić zabobony", posługiwać się rzetelną wiedzą i dać Junakom szansę... Tym bardziej niezrozumiała jest dla mnie przemożna chęć przerabiania także tego, co w Junakach nigdy nie sprawiało kłopotu - zastępowanie łożysk ślizgowych wahacza łożyskami skośnymi lub igłowymi, "najdziksze swawole" z łożyskowaniem skrzyni biegów... a przecież wystarczyłoby poznać podstawy działania łożysk czy właściwości materiałów aby zaoszczedzić sobie jałowych wysiłków a Junakowi szkody...
Oddzielić "ziarno od plew" tj. odróżnić kogoś kto poznał Junaka od podszewki od... "teoretyka" czy zgoła fantasty wbrew pozorom nie jest tak trudno ale niestety dopiero wtedy, kiedy się samemu zdobędzie jakieś doświadczenie... Do tego czasu jedyne co pozostaje to ostrożność najwyższego rzędu.
Niechaj więc dewiza: "Primum non nocere" - "Po pierwsze nie szkodzić" stanie się także naczelną zasadą każdego Junakowca:)

        I jeszcze jedno zabija Junaki - beznadziejnej jakości dorabiane przez rozmaitych cudotwórców części. Bowiem niejako w kontraście do wcześniejszych stwierdzeń muszę powiedzieć, że choć w kwestiach konstrukcyjnych światowy postęp w ciagu ostatniego półwiecza nie był aż tak ogromny jak się to może wydawać to jednak bezsprzecznie "pod strzechy" zstąpiły rozmaite "kosmiczne" technologie i materiały... Tym dziwniejsze się wydaje, iż ciągle na rynku "junakowym" nie ma części choćby tylko równych jakością oryginalnym. Ale tu działają prawa z techniką mniej związane - chęć osiągnięcia maksymalnych zysków minimalnym kosztem wobec znacznego w końcu popytu...
Na nasze szczęście sytuacja bardzo powoli ale jednak zaczyna się zmieniać. Od nas więc tylko zależy jak długo jeszcze naciągacze i nasi handlowi "mistrzowie części niepewnego pochodzenia" będą psuć nasze motory i nabijać nas w butelkę. Domagajmy się tego, do czego mamy pełne prawo: gwarancji  jakości,  informacji o producencie części itd.itp. bo rynek części do weteranów przestał już być "mroczną uliczką" i nie musimy już nikomu "wierzyć na słowo", wadliwie zaś naprawiona lub wykonana część może spowodować rozległe zniszczenia i to tylko nas kosztuje słono.

Zaznaczyć muszę, iż nie było moim celem "spisanie serwisówki własnymi słowami" a jedynie uzupełnienie w tym, czego patrząc z dzisiejszej perspektywy może brakować. Przy większości prac podstawą do działania jest fabryczna: "Instrukcja Napraw" Junaka oraz "Katalog Części", które znaleźć można aktualnie w Bibliotece.
"Instrukcja Napraw" oraz "Katalog części" to niemal jedyne na dzień dzisiejszy wiarygodne źródła pozwalające stwierdzić czy rozwiązania zastane w naszym Junaku są zgodne z oryginałem czy też są owocem fantazji któregoś z poprzedników.
Pozostaje mi tylko życzyć każdemu, aby jego Junak jak najrzadziej wyglądał jak to obok...

Powodzenia !


Copyright © Jacot - junakriders.pl